Zielichy niecodziennik
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje,
czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje,
czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.
czwartek, 18 lipca 2013
Informacyjnie
Tę nową mam nadzieję, że porcję, informacji, rozważań i refleksji wypadałoby chyba zacząć od spraw organizacyjnych.
Zniknęła, niestety, Chata Zielichy - miejsce, do którego zapraszałam na warsztatowe spotkania. Stała się przeszłością - krótkotrwałą i w zasadzie przelotną.
Jest na szczęście inne miejsce, które otwarło swoje podwoje, przestrzeń i dobrą wolę dla "Spotkań z ziołami".
Kapkazy - Szkoła Wrażliwości.
Wszystkich zainteresowanych i chętnych informuję, iż właśnie tam najczęściej prowadzę warsztaty zielarskie.
Zapraszam!!!
Uzupełnieniem do niniejszego może być:
http://zielicha.blogspot.com/
sobota, 12 maja 2012
Dywagacja na temat
Jakże dawno nic nie pisałam! Tutaj oczywiście, bo tak poza tym miejscem (i kilkoma innymi w tzw sieci) piszę stale, chociaż z różną częstotliwością... Dlaczego? Ta elektroniczna forma pamiętnika, zapisu emocji czy też po prostu notatnika widocznie jednak nie jest mi tak bliska, jak z początku się zdawało! W istocie - wcale nie jest bliska. To jednak nie mój świat, nie tu dorastałam i nie tu realizuję to, co naprawdę w życiu istotne!!!
Czy to w gruncie rzeczy ważne? Chyba jednak nie. Żywy świat jest i ciekawszy i bogatszy, wbrew pozorom... Zatem tytuł "niecodziennik", zweryfikowany przez czas jako wręcz "nie comiesięcznik" (najłagodniej określając) był wybrany dobrze. Czy tak zostanie, nie wiem.
Ewentualnych czytelników pozdrawiam, przepraszając za aż tak skromną częstotliwość wpisów. :)
sobota, 3 kwietnia 2010
Chedvah!
Wielkanocny stół w świetle poranka...
Olśniewający bielą obrusa, pełen żywych barw, zieleniacy się bukszpanem, feerią pisanek, żłoto żółty jak kurczątka i żonkile. Nic nie zostaje z wyciszonego bożonarodzeniowego oczekiwania. Ten stół aż krzyczy:
Alleluja! Rezurectione! Gaudeamus!
Radość i nadzieja wielkanocnego przesłania, radości, nadziei, odrodzenia oby nam towarzyszyła przez codzienność!!!
sobota, 20 lutego 2010
Na przedwiośniu
Rzadko i mało kto używa tego określenia...
Przedwiośnie
Być może dlatego, że ostatnimi laty nasze zimy mało przypominały zimy i wiosna przychodziła niemal niezauważalnie. Z marszu niejako ;)
Ten rok, podobnie jak poprzedni, przypomniał mi zimę. Taką, jaka cieszyłam się jako dziecko. Śnieżną, mroźną, jasną od błękitu w pogodne dni i migotliwą w blasku księżyca. Zima jak to ona, ma to do siebie, że mija. Jak wszystko zresztą, o czym w mojej zielarskiej pracy dowodnie przekonuję się co rok!
I teraz, z tej mijającej zimy, wynurzyło mi się to zapomniane słówko.
Przedwiośnie.
Przedwiosenny czas jest kłopotliwy. Mokro, chlapa, jeszcze zimno, nie zachęca do spacerów. Obfituje w przeziębienia, katary. Nie bardzo też jest jeszcze czego szukać dla zielarza... Z czego się tu cieszyć?
A jednak ptaki nawołują już radośnie, gawrony zaczynają krzataninę wśród gniazd, z każdym mokrym i chłodnym dniem dłużej jest jasno... Czas przebudzenia, czas powrotów.
Przedwiośnie. Jak miło je powitać :)
Przedwiośnie
Być może dlatego, że ostatnimi laty nasze zimy mało przypominały zimy i wiosna przychodziła niemal niezauważalnie. Z marszu niejako ;)
Ten rok, podobnie jak poprzedni, przypomniał mi zimę. Taką, jaka cieszyłam się jako dziecko. Śnieżną, mroźną, jasną od błękitu w pogodne dni i migotliwą w blasku księżyca. Zima jak to ona, ma to do siebie, że mija. Jak wszystko zresztą, o czym w mojej zielarskiej pracy dowodnie przekonuję się co rok!
I teraz, z tej mijającej zimy, wynurzyło mi się to zapomniane słówko.
Przedwiośnie.
Przedwiosenny czas jest kłopotliwy. Mokro, chlapa, jeszcze zimno, nie zachęca do spacerów. Obfituje w przeziębienia, katary. Nie bardzo też jest jeszcze czego szukać dla zielarza... Z czego się tu cieszyć?
A jednak ptaki nawołują już radośnie, gawrony zaczynają krzataninę wśród gniazd, z każdym mokrym i chłodnym dniem dłużej jest jasno... Czas przebudzenia, czas powrotów.
Przedwiośnie. Jak miło je powitać :)
środa, 23 grudnia 2009
Świątecznie
niedziela, 20 grudnia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)