Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.

Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje,
czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.

sobota, 28 listopada 2009

piątek, 27 listopada 2009

"Gdy zamknę oczy, widzę jaśniej..."

Tytuł nieco może przewrotny, biorąc pod uwagę specyfikę internetu... Wzrok jest wszakże tym, co pozwala nam z tego medium korzystać!

Ale nie o internecie tych słów kilka na wstępie nowego bloga chciałam... Od dłuższego czasu obserwuję jak bardzo zmienia się percepcja - w różnym tego słowa zastosowaniu - kiedy "wyłączy" się wzrok. Wszelka obserwacja spycha na plan dalszy wrażenia innych zmysłów - i to akurat żadne odkrycie! Ten zmysł jest dominującym ludzkim komunikatorem ze światem zewnętrznym, chociaż nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego faktu, dopóki nas wzrok nie zawodzi!

A jednak mamy jeszcze przynajmniej cztery, a w wielu przypadkach - pięć możliwych do wykorzystania "łączników". I wrew pozorom, korzystamy z nich na co dzień. Często zupełnie tego faktu nie rejestrując...

Sięgając po cokolwiek nowego, konfiturkę, miód, kawałek wędliny, krem, mydło czy sok albo herbatkę - jakże często, w zasadzie zawsze, podnosimy je do nosa. Nawet jeżeli uprzedono nas, że coś nie ma charakterystycznego zapachu. To odruch. Atawistyczna potrzeba poznawania świata wszystkimi zmysłami. Taką samą rolę pełni u małych dzieci próbowanie wszystkiego smakiem. "On (ona) wszystko musi wziąć do buzi" - często słyszę to zdanie, zwykle poirytowanym głosem, od rodziców maluchów. Ano - musi. Dopiero z wiekiem uczymy się klasyfikacji "jadalne - niejadalne". Dla dwu, trzyletniego dziecka taki podział nie istnieje - ono poznaje świat...

Takich przykladów można sporo, ale nie o tym w zasadzie chciałam...

Swój własny świat, doznań i wrażeń, łączę siłą rzeczy, jako zielarka, z  Naturą. Jestem na tyle często w jej otoczeniu, że przywykłam do odbierania delikatnych bodźców otoczenia. Znajdując się w lesie, na łące czy tylko stojąc w oknie - wsłuchuję się w nią. Ano właśnie - "wsłuchuję". Tak użyte, słowo to obejmuje znacznie więcej niż tylko odbiór dźwięków. Słyszenie ciszy, a raczej całej jej zlożoności, jest bardzo ważne. Ale to i obserwacja, i cała gama wrażeń dotykowych, i wyczuwanie subtelnych woni, delikatnych zmian energii... Słowem - ciągłego ruchu, zmian i wzajemnych relacji, którym podlaga wszystko, co żyje. I często w takich chwilach zamykam oczy... i "widzę jaśniej".

Stosowanie tej zasady, metody czy też umiejętności warto przełożyć na siebie samego. Trzeba na to poświęcić nieco czasu, uwagi i dobrej woli, to oczywiste. Ale warto jaśniej, pełniej i z mniejszym lękiem "widzieć" osobiste potrzeby, problemy, obawy i niepokoje. W ciszy, której uczymy się tą metogą, zasypiają demony. Budzi się natomiast, a może tylko powraca, radość i poczucie spełnienia. Albo oczekiwania, które samo w sobie jest formą radości. Zamykając oczy, możemy przenieść się w dowolny wymiar czasu, miejsca, możemy burzyć lub stwarzać światy,"nie patrzeć" na wyboistość ścieżki... Choćby przez krótką chwilę możemy wszystko!

A to bezcenne doświadczenie. I potężna dawka energii na "czas widzenia"...